Skończyłam malować taki obraz:
Proces malowania trwał parę lat. Pierwszy raz namalowałam coś na tym płótnie przed rokiem 2018. Była to jakaś abstrakcja, ale użyta inna paleta barw. Patrzyłam na tamtą wersję i niezbyt mi się to podobało. Coś tam namaziałam, te dwa kształty ptako-rybne. I rzuciłam w kąt.
No i dwa tygodnie temu, czyli w maju 2023 popatrzyłam na to płótno i mnie olśniło. Malowałam z tydzień: wieczorami, w dzień, jak tylko miałam wolną chwilę. I powstało to co powyżej. I uwielbiam to co wyszło:)
Poniżej wstawię kilka zbliżeń i kilka wcześniejszych wersji.
A teraz parę poprawek z ostatnich dwóch tygodni:
A teraz fotki naprawdę stare. Ta poniżej z 21 sierpnia 2017 roku. Zamalowywałam sobie jakiś wcześniejszy obraz. Teraz sama nie wiem, czy nie było to fajniejsze w sensie kolorów;) Nie ma tu jeszcze tego granatowego wzoru odciśniętego na obrazie. Powstał w kolejnych latach, gdy półtno leżało wciśnięte pod łóżko i przykryte stertą różnych rzeczy, między innymi karimatą od Basi (pozdrawiam Cyganów;) )
Dogrzebałam się też do poprzedniej wersji z 15 marca 2017 roku (ale paskudztwo;)
Wcześniej już nie sięgnę, bo brak mi cierpliwości do przeglądania zdjęć. Ale chyba właśnie pierwszy raz przedstawiłam dokładniej mój proces myślowy podczas malowania.